Sędziowska Rzeczpospolita kolesiów?

Fakty są następujące:

•    luty 2001 – Dyrektor Generalny MON, Jakub Pinkowski, zwalnia – na polecenie ministra Bronisława Komorowskiego (aktualnie PO) – zbyt niezależnie myślącego członka korpusu służby cywilnej, dyrektora Departamentu Nauki i Szkolnictwa Wojskowego MON;

•    czerwiec 2004 – usunięty ze stanowiska dyrektor wygrywa apelację przed Sądem Okręgowym w Warszawie, uzyskując – z pieniędzy podatników! – wysokie odszkodowanie z tytułu nieuzasadnionego rozwiązania umowy o pracę. Odszkodowanie, a nie przywrócenie do pracy, bowiem zwycięski powrót do MON okazał się już niemożliwy: „trefny” departament przezornie wcześniej zlikwidowano. Sąd w uzasadnieniu stwierdził, iż „powodem zastosowania wobec powoda art. 52 Kodeksu pracy (o rozwiązaniu umowy o pracę bez wypowiedzenia) był istniejący między stronami konflikt, zaś wykonywanie pewnych czynności związanych ze świadczeniem pracy podczas zwolnienia lekarskiego stanowiło jedynie pretekst do pozbycia się powoda z pracy”. Sąd ponadto uznał za słuszne dodać ważną uwagę: „rozwiązanie umowy o pracę w trybie natychmiastowym powinno być stosowane z dużą ostrożnością, w sytuacjach rzeczywiście na to zasługujących, a nie w celu pozbycia się niewygodnego pracownika”;

•    sierpień 2004 – Dyrektor Generalny MON, tuż przed przejściem do pracy na stanowisko sędziego V Wydziału Orzeczniczego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, składa od powyższej apelacji kasację do Sądu Najwyższego, ten jednak odrzuca ją z powodu „nieprzytoczenia okoliczności uzasadniających jej rozpoznanie”, co uczyniło ją – zdaniem sądu – niedopuszczalną. Porażać musi tak podstawowy błąd w wykonaniu, zajmującego wszakże wysokie stanowisko w administracji rządowej, prawnika;

•    kwiecień 2005 – oburzony awansem świeżo nominowanego sędziego Pińkowskiego zwyciezca niedawno zakończonego procesu sądowego kieruje swe wątpliwości do Przewodniczącego Krajowej Rady Sądownictwa, sędziego Strzelczyka. Podnosi w swym piśmie bezsprzeczny już (bo potwierdzony prawomocnym wyrokiem sądu) fakt, iż „to pan Jakub Pinkowski – zamiast dbać o niezależność i uczciwość korpusu służby cywilnej w podległym sobie ministerstwie – na polecenie ówczesnego ministra obrony narodowej, Bronisława Komorowskiego, zorganizował urzędniczy atak na moją osobę i łamiąc w oczywisty sposób prawo doprowadził do niesłusznego dyscyplinarnego zwolnienia mnie z zajmowanego stanowiska”. W piśmie do sędziego Strzelczyka padają jakże znamienne dwa pytania: „Czy tak dyspozycyjni względem swych przełożonych ludzie „uczciwi-inaczej”, którzy – mimo posiadanego wykształcenia prawniczego – są gotowi łamać to prawo, aby zadośćuczynić oczekiwaniom urażonych polityków, swych przełożonych, są dobrymi i niezawisłymi przedstawicielami systemu sądownictwa III Rzeczypospolitej? Czy ludzie o takich kwalifikacjach moralnych dają rękojmię niezależności wydawanych przez siebie wyroków od przeróżnych wpływów zewnętrznych?”;

•    maj 2005 – sędzia Strzelczyk „uprzejmie zawiadamia, że Krajowa Rada Sądownictwa nie znalazła podstaw do podjęcia czynności dyscyplinarnych [...] w stosunku do sędziego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie Jakuba Pinkowskiego".

Narzuca się nieodparcie – zamiast komentarza – stare przysłowie o krukach...

dr Krzysztof Borowiak, Poznań

Powrót