Akcja Katolicka - akcją ?


Powstaje w Polsce Akcja Katolicka (AK, piękny i wymowny skrót, nieprawdaż?) - takie było życzenie Ojca Świętego, wyrażone prostymi słowami: "trzeba, aby na nowo odżyła", takie jest życzenie wielu biskupów-ordynariuszy, erygujących w swoich diecezjach formalne struktury Akcji, takie jest wreszcie (last but not least) oczekiwanie tej części laikatu polskiego, która jest świadoma konieczności czynnej obrony wartości chrześcijańskich, permanentnie atakowanych z wielu różnych stron.

Czy istnieje jednak jedność celów i zadań, jakie stawiają sobie wymienione wyżej przeze mnie osoby, współtworzące Akcję Katolicką w Polsce? Czy zmierzamy w tym samym kierunku? Zdaję sobie sprawę, iż postawienie tych pytań może spotkać się z zarzutem tendencji odśrodkowych czy wręcz szkodliwych, bo rozbijackich. Ale czy można bez wytyczenia jasnego celu tworzyć Dzieło na miarę potrzeb podzielonego i mocno zagubionego społeczeństwa polskiego, któremu minione dziesięciolecia reżimu komunistycznego odebrały tak wiele i tak wielu? Nie uciekniemy przed tym pytaniem, nie w sensie odpowiedzi, którą daje statut AK, lecz w sensie rzeczywistej realizacji celów, przejawiającej się atmosferą partnerskiej współpracy hierarchii ze świeckimi, doborem osób do władz AK, tworzeniem programów działania w poszczególnych diecezjach i parafiach.

A z tym jest, niestety, różnie. Podam kilka przykładów z terenu jednej z 41 istniejących w Polsce diecezji. Nie jest ważne, która to z nich, bo nie chodzi mi w tej polemice o krytykę osób, lecz o pokazanie problemu, który jest - jak sądzę - wspólny dla całej struktury Akcji w naszej Ojczyźnie.

Jest początek roku 1994 - padają pierwsze deklaracje ze strony Episkopatu o chęci odtworzenia Akcji Katolickiej. Towarzyszą im jednak zaraz uspokajające wypowiedzi ze strony jego Sekretariatu, że "nie tak szybko", "może za kilka lat".

Później powołany zostaje Zespół Episkopatu ds. AK, do którego przewodniczącego bardziej niecierpliwi świeccy ślą listy z propozycją wsparcia działań inicjujących powstanie AK - odpowiedzią są życzenia Bożonarodzeniowe (bez jakiegokolwiek ustosunkowania się do chęci współpracy!) od Księdza Kanclerza Kurii z diecezji Księdza Biskupa - Przewodniczącego Zespołu. Kolejne listy pozostają już bez odpowiedzi.

Pismo z podobną propozycją aktywnego włączenia się w tworzenie AK wysłane do ówczesnego ordynariusza naszej archidiecezji spotyka się z odesłaniem inicjatywy do księdza proboszcza, cóż ten jednak może uczynić w skali większej, niż parafia? Nowy biskup-ordynariusz na list podobnej treści nie odpowiada w ogóle, eryguje za to w czerwcu 1996 roku Akcję w archidiecezji. Powołany wikariusz biskupi, odpowiedzialny m.in. za AK, też nie odpowiada na list, tworzy natomiast wokół siebie grupę ludzi (bez nadawcy skierowanego doń listu) i podejmuje działania organizacyjno-formacyjne.

Po 1,5 roku (!) odbywa się pierwsze posiedzenie Rady Diecezjalnego Instytutu AK, która wyłania - zgodnie ze statutem - trzech kandydatów na prezesa Akcji. Osoba, która przedstawiła najbardziej wychodzącą na zewnątrz koncepcję działania AK w obronie Kościoła i angażowania się w życie społeczno-polityczne Narodu, uzyskuje największą ilość głosów Rady. Wybór księdza arcybiskupa jest jednak inny: Akcja w diecezji otrzymuje prezesa, dla którego najważniejszą formą działania jest pogłębianie życia duchowego członków organizacji, uczestnictwo w nabożeństwach, pielgrzymkach i adoracjach.

Trzeba w tym miejscu powiedzieć jasno: nie ma sprzeciwu przeciwko takim formom działania. Mam nadzieję, że każdy zgłaszający swój akces do AK jest na tyle ukształtowanym i dojrzałym katolikiem, aby rozumieć potrzebę ciągłej pracy duchowej nad sobą. Ale do tego nie może ograniczać się aktywność świadomego swej roli członka Kościoła Katolickiego! A tym bardziej nie na tym ma się kończyć akcja Akcji Katolickiej! Praca formacyjna powinna umacniać i uskrzydlać do działań ku dobru wspólnemu, zarówno Kościoła, jak i Narodu i Ojczyzny. Nie możemy pozwolić, aby sprowadzono przynależność do AK wyłącznie do tkwienia w zamkniętej zakrystii. Gdyby skorzystano z licznych propozycji współpracy, płynących ze strony nas - świeckich, może nie mielibyśmy tak niedopracowanego statutu, który - oprócz wielu niejasności - zawiera na styku oddziałów parafialnych i struktury diecezjalnej wewnętrzną sprzeczność, uniemożliwiającą formalnie rozpoczęcie działalności...

Musimy powiedzieć sobie jasno na czym ma polegać realizacja statutowych celów Akcji: "przenikania wartościami ewangelicznymi życia społecznego, zajmowania stanowiska w sprawach publicznych Kościoła, a zwłaszcza reagowania na zagrożenia wiary i moralności chrześcijańskiej oraz kształcenia działaczy katolickich i wychowywania ich do aktywności w życiu społecznym, gospodarczym, kulturalnym i politycznym" (art. 9, ust. 2 Statutu AK).

Pozostaje otwarte pytanie: czy Akcja Katolicka ma szansę - przy przedstawionej na przytoczonych przykładach zbyt daleko idącej (moim skromnym zdaniem) ostrożności niektórych przedstawicieli kościoła instytucjonalnego - stać się naprawdę akcją? Wierzyć trzeba, że jeśli jest to w zamyśle naszego Ojca w niebie, to nawet takie przeszkody nie powstrzymają zapoczątkowanego Dzieła.

Wspomniałem na początku tego tekstu o naszym pięknym skrócie. Zakończę zatem pytaniem: czy tylko identyczność skrótu nazwy Akcji ma nas łączyć z pięknymi tradycjami patriotycznymi minionych pokoleń ?

dr inż. Krzysztof Borowiak
(do maja 1999 roku
wiceprezes Akcji Katolickiej w Polsce)

Powrót