CZEGO SIĘ BOI BRONISŁAW K. ? - (1)
Sprawa Romualda Szeremietiewa, czy zbieranie haków na Radosława Sikorskiego – nie są jedynymi, w których Bronisław Komorowski występuje w roli faktycznego rzecznika interesów „czerwonych” generałów. Ten „łagodny konserwatysta” opanował perfekcyjnie umiejętność eliminowania osób stojących na drodze jego kariery politycznej. Z zadziwiającą prawidłowością okazuje się zwykle, że są to osoby niewygodne również dla wojskowego lobby, zarządzającego ogromnym obszarem polskiego życia publicznego. W takich przypadkach, można się jedynie zastanawiać - czy polityczny patron WSI stanowi jedynie „narzędzie” w realizacji interesów środowiska wojskowej bezpieki, czy też stał się już reprezentantem tego układu?
Są w politycznym życiorysie Komorowskiego sprawy, które mogą wywołać szczególną nerwowość pana marszałka. W listopadzie 2008 roku Antoni Macierewicz w jednym z wywiadów zauważył:
„Ostatnio kilkakrotnie widziałem marszałka w stanie silnego podenerwowania. Pierwszy raz, gdy pytano go o związaną z WSI spółkę „Pro Civili”. Drugi raz niedawno, gdy pytano go o kontakty z Leszkiem Tobiaszem i Aleksandrem L.”
Wypowiedź ta, nawiązywała do przesłuchania przez sejmową komisję ds.służb specjalnych redaktora Wojciecha Sumlińskiego. Dowiedzieliśmy się wówczas, że marszałek polskiego Sejmu kłamał przed prokuratorem twierdząc, że nie zna dziennikarza. Kłamał również publicznie przed mikrofonami radia, gdy 1 sierpnia 2008 roku twierdził, iż „Akurat o panu Sumlińskim nic nie wiem, chyba nie znałem tego pana, więc moje zeznania dotyczyły byłego czy pułkownika dawnych służb komunistycznych...”
Tymczasem, zeznając przed sejmową komisją Wojciech Sumliński oświadczył, że spotykał się wielokrotnie z Komorowskim w roku 2007, a tematem rozmów był przygotowywany dla programu „30 minut" w TVP Info materiał o Fundacji Pro Civil. Niewykluczone, że to wówczas Komorowski zorientował się, iż wiedza Sumlińskiego na temat kontaktów posła PO z wojskowymi służbami, może stanowić zagrożenie dla jego dalszej kariery politycznej i postanowił pogrążyć dziennikarza poprzez uwikłanie w kombinację operacyjną – czyli aferę marszałkową.
Nie o sprawie Wojciecha Sumlińskiego chciałbym jednak obecnie przypomnieć, a o działaniach Komorowskiego w czasie, gdy był ministrem obrony narodowej i – jak twierdzą krytycy jego ówczesnych posunięć „współpracował z "czerwonymi" generałami i konserwował układ postkomunistyczny”. Spektakularne pozbycie się Szeremietiewa – przy współudziale ludzi WSI, nie było jednostkowym zdarzeniem. W mniej widowiskowy – choć równie bezwzględny sposób Komorowski pozbył się wówczas innego człowieka, którego pomysły stały na przeszkodzie interesom wojskowego lobby.
W tle całej sprawy, jest tajemnicza spółka „Pro Civili”.
Przypomnę zatem temat, o którym media zdają się nie wiedzieć w ogóle, a również sam Komorowski chciałby zapewne szybko zapomnieć.
W maju 2000 r. dr. Krzysztof Borowiak, po wygraniu konkursu organizowanego przez Urząd Służby Cywilnej, został cywilnym dyrektorem Departamentu Nauki i Szkolnictwa Wojskowego MON. Sam Borowiak tak w roku 2001 opisywał stan owego Departamentu, w momencie objęcia stanowiska – „Nie było pomieszczeń, nie było żadnego sprzętu biurowego, ani jednego komputera czy telefonu, za to byli już przyjęci przez kogoś prawie wszyscy pracownicy cywilni. Do dzisiaj nie wiem, przez kogo przyjęci, domyślam się, że przyjął ich gen. B. Smólski - radca ministra, swego czasu dyrektor departamentu w pionie zakupów sprzętu dla wojska, za nieprawidłowości usunięty ze stanowiska (była w tej sprawie kontrola NIK), "w nagrodę" mianowany przez min. Onyszkiewicza na zajmowane do dziś stanowisko i utrzymany na tym stanowisku przez min. Komorowskiego. Otóż gen. Smólski "szykował się" na moje stanowisko (już chyba pełnił nawet obowiązki dyrektora "mego" departamentu) i on chyba przyjął tych cywilów: żadna z tych osób nigdy nie miała nic wspólnego ani ze szkolnictwem, ani z nauką wojskową”.
Pomimo wielu trudności ze strony ówczesnego ministra ON Komorowskiego, który dążył do likwidacji Departamentu, udało się Borowiakowi przygotować program restrukturyzacji szkolnictwa wojskowego. Tak o nim mówił autor programu: „Mówiąc skrótowo, uważaliśmy, że resortu nie stać na utrzymywanie więcej niż jednej wyższej uczelni wojskowej (obecnie jest ich osiem!): Uniwersytetu Obrony Narodowej. Protestowaliśmy też przeciwko "prywatyzacji" Wojskowej Akademii Technicznej i żerowaniu na jej majątku Szkoły Wyższej Warszawskiej czy innych tworów ("Naukowy Park Technologiczny na Bemowie"). Wskazywaliśmy również na nieekonomiczną i nieracjonalną lokalizację Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych we Wrocławiu, zamiast w lepiej do tego predestynowanym Poznaniu. Minister Komorowski był głuchy na nasze argumenty, nie chciał ich wysłuchiwać, jak już powiedziałem: ignorował nasz departament.”
Borowiak zaproponował połączenie WAM, WAT i AON w jeden Uniwersytet Obrony Narodowej z wydziałami: lekarskim, technicznym i strategiczno-obronnym. Z trzech Wyższych Szkół Oficerskich wojsk lądowych powinna, według tej koncepcji pozostać szkoła w Poznaniu, m.in. z uwagi na niższe o 20 proc. koszty kształcenia niż we Wrocławiu.
5 lutego 2001 Komorowski odwołał Borowiaka ze stanowiska, argumentując swoją decyzję „ciężkim naruszeniem podstawowych obowiązków pracowniczych”, twierdząc, że „swoim działaniem dyrektor Borowiak nie tylko zmierzał do podważenia autorytetu kierownictwa resortu, złamał również zasadę apolityczności wiążącą członków korpusu Służby Cywilnej”.
Odpowiadając na zapytanie posła Bogdana Lewandowskiego, w sprawie odwołania Borowiaka, Komorowski podczas wystąpienia w Sejmie w dn.18.04.2000 r. twierdził, iż „Dyrektor Borowiak znaczną część swojego pobytu na zwolnieniu lekarskim poświęcił na publiczną krytykę założeń reformy szkolnictwa wojskowego, wstępnie zatwierdzonych przez ministra obrony narodowej i polityczne kierownictwo resortu obrony. [...]
Wszystkie te działania dyrektor Borowiak podejmował, przebywając na zwolnieniu lekarskim, po czym w dniu 1 lutego br. przedstawił kolejne zwolnienie. Takie zachowanie, kiedy pracownik w czasie zwolnienia lekarskiego podejmuje czynności sprzeczne z jego celem, jakim jest odzyskanie zdolności do pracy, a zwłaszcza czynności prowadzące do przedłużenia niezdolności do pracy, godzi w dobro pracodawcy; jest sprzeczne z obowiązkami pracownika.”
W opinii Borowiaka, jego zwolnienie miało związek z programem restrukturyzacji szkolnictwa wojskowego, który w istotny sposób naruszał dotychczasowe status quo. Wyżsi oficerowie WP, wykorzystujący struktury szkolnictwa do robienia własnych interesów, byli zdecydowanymi przeciwnikami reform, proponowanych przez nowego dyrektora.
Borowiak protestował przeciwko koncepcji zakamuflowanej prywatyzacji WAT i dokonywanego w ten sposób transferu majątku Sił Zbrojnych w prywatne ręce. Zaproponowana przez jego departament koncepcja dogłębnej reorganizacji wyższego szkolnictwa wojskowego jako jeden z celów stawiała uniemożliwienie dokonywania takiego procederu - uwłaszczania się na majątku państwowym różnych, mających stosowne "dojścia" grup nacisku. Ujawnione w trakcie urzędowania nieprawidłowości, Borowiak sygnalizował swemu bezpośredniemu przełożonemu - ministrowi Komorowskiemu, ten jednak nie uważał za stosowne odpowiadać nawet na służbową korespondencję, słał natomiast pisma ze swym "błogosławieństwem" założycielom Szkoły Wyższej Warszawskiej. W tej sytuacji Borowiak poinformował o swoich zastrzeżeniach najwyższe organy władzy państwowej: Prezydenta RP (poprzez ówczesnego ministra gen. Marka Dukaczewskiego z Biura Bezpieczeństwa Narodowego) późniejszego szefa WSI, premiera, Marszałka Sejmu, a także osobiście Prezesa NIK Janusza Wojciechowskiego oraz dyrektora Zarządu Śledczego UOP, kpt. Bodaka. Jedynym efektem tych działań było usunięcie Borowiaka ze stanowiska, a rok później Departamentu Nauki i Szkolnictwa Wojskowego został decyzją rządu Millera wykreślony ze struktury organizacyjnej MON.
W piśmie Borowiaka z 23.07.2001r., skierowanym do posła Bogdana Lewandowskiego, który (jako jedyny) pytał w interpelacji o przyczyny odwołania dyrektora Departamentu, znajdujemy następujące zdania: „Minister Komorowski posunął się w walce z naszym departamentem tak daleko, że dysponował nagraniem rozmowy z mego telefonu komórkowego do Przewodniczącego Sejmowej Komisji Obrony Narodowej posła Głowackiego, który wobec świadków zaprzeczył jakoby przekazywał to nagranie min. Komorowskiemu. Nagranie to z nieukrywaną satysfakcją prezentował mi min. Komorowski na przełomie roku 2000/2001 stawiając przede mną alternatywę: albo sam się zwolnię, albo zostanie wszczęte przeciwko mnie postępowanie dyscyplinarne.”
W artykule Marka Henzlera w nr. 11/2001 (2289) tygodnika „Polityka”, Borowiak tłumaczy fakt posiadania nagrania rozmowy telefonicznej przez Komorowskiego w następujący sposób:
„W końcu grudnia „Rzeczpospolita” w artykule „Podchorąży nie zdąży” przytoczyła słowa ministra Komorowskiego, który posłom z komisji obrony powiedział, iż dziś czterech nauczycieli przypada na jednego słuchacza szkoły wojskowej, a nakłady na jego kształcenie w ciągu roku są sześciokrotnie wyższe niż na studenta cywilnej uczelni. Minister zapowiedział, iż z ośmiu szkół niebawem pozostanie pięć. Kiedy to przeczytałem, zadzwoniłem do przewodniczącego komisji posła Stanisława Głowackiego z AWS. Włączyła się poczta głosowa w jego telefonie komórkowym. Powiedziałem, że minister mija się z prawdą, bo aż tak źle nie jest i jeśli posłowie chcą znać prawdę, to na posiedzenie powinni zaprosić przedstawiciela merytorycznego departamentu! Do głowy mi nie przyszło, że poseł Głowacki poleci z tym nagraniem do ministra, a ten przegra to sobie na kasetę magnetofonową.”
Przyczyny zwolnienia dyrektora Departamentu Nauki i Szkolnictwa Wojskowego MON zostały zweryfikowane przez sąd, do którego wyrzucony przez Komorowskiego urzędnik skierował pozew w roku 2000.
Po blisko czterech latach walki o obronę dobrego imienia, dr Borowiak uzyskał ostateczne rozstrzygnięcie, w którym potwierdzono, że nie istniały żadne podstawy do zwolnienia na podstawie art.52 Kodeksu pracy.
W uzasadnieniu wyroku Sądu Okręgowego z czerwca 2004 roku można przeczytać:
„Z całokształtu sprawy wynika jednoznacznie, że powodem zastosowania wobec powoda art. 52 Kodeksu pracy (o rozwiązaniu umowy o pracę bez wypowiedzenia) był istniejący między stronami konflikt, zaś wykonywanie pewnych czynności związanych ze świadczeniem pracy podczas zwolnienia lekarskiego stanowiło jedynie pretekst do pozbycia się powoda z pracy;
[...] trudno zgodzić się z poglądem pozwanego, że powód umyślnie stawiał się do pracy, aby przedłużyć okres zwolnienia lekarskiego; należałoby raczej te wizyty powoda w miejscu pracy wiązać z jego poczuciem obowiązku za powierzone mu zadania i chęcią osobistej kontroli tego, co się dzieje podczas jego nieobecności spowodowanej zwolnieniem;
w ocenie sądu okręgowego nie można przypisać powodowi rażącego niedbalstwa w czynnościach, które podejmował w szeroko pojętym interesie pracodawcy; rozwiązanie umowy o pracę w trybie natychmiastowym powinno być stosowane z dużą ostrożnością, w sytuacjach rzeczywiście na to zasługujących, a nie w celu pozbycia się niewygodnego pracownika”..
Za niezgodną z prawem utratę stanowiska i blisko cztery lata walki o oczyszczenie z absurdalnego zarzutu Borowiakowi musiało wystarczyć odszkodowanie finansowe. Podobnie – jak w przypadku Szeremietiewa, nie był już możliwy powrót na uprzednio zajmowane stanowisko, ponieważ nieprawomyślny departament szybko zlikwidowano, oddając znów naukę i wyższe szkolnictwo wojskowe w generalskie ręce.
Bezpośrednim wykonawcą bezprawnej dyspozycji Komorowskiego, był w roku 2000 dyrektor generalny MON Jakub Pinkowski, który tuż przed swoim odejściem z ministerstwa w roku 2004 polecił jeszcze złożyć kasację od wyroku SO. Sąd Najwyższy postanowił kasację tę – (jako nieprzytaczającą okoliczności uzasadniających jej rozpoznanie) – odrzucić. Dość zauważyć, że Jakub Pinkowski odszedł z MON na stanowisko sędziego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie.
W tym samym niemal czasie, Bronisław Komorowski pozbył się z MON wiceministra Szeremietiewa i jego doradcę Zbigniewa Farmusa. Podobieństwo tych spraw polega głównie na tym, że były to decyzje personalne podjęte na korzyść ówczesnego układu, jaki stworzyli w wojsku wyżsi oficerowie i służyły obronie ich interesów. Wkrótce po usunięciu z MON Krzysztofa Borowiaka w budynkach Wojskowej Akademii Technicznej rozpoczęła działalność prywatna Szkoła Wyższa Warszawska, założona przez Fundację Rozwoju Edukacji i Techniki, która okazała się biznesem kierowanym przez oficerów WSI. O interesach WSI na majątku WAT jest mowa w Raporcie z Weryfikacji WSI w rozdziale 10. zatytułowanym „Działalność oficerów WSI w Wojskowej Akademii Technicznej”.
To już jednak temat na kolejną część.
CDN...
Źródła wskażę po opublikowaniu całości tekstu.
NALEZAŁOBY TEŻ ZAPYTAĆ
@Aleksander Ścios
:)
@Aleksander Ścios
Ja rzeknę: Prezydent in spe. A jeść trzeba, jak mawiał Smoleń.
administracjo S24!
ze Komorowski zostanie prezydentem?
robmy wszystko, co mozliwe
i ... niemozliwe
Czego się boi administracja S24?
Oj wychodzą te interesy w mediach wychodzą.
Tia.
Pozdrawiam serdecznie.
@Aleksander Ścios
Gdzie jakaś afera tam dziwnym trafem znajdują się "chłopcy" w zielonych mundurkach, a gdzie ci "chłopcy" tam gdzieś w tle pojawia się wybitny "łagodny konserwatysta" - wnuk pirata morskiego z ....Morza Kaspijskiego.
"Nasz" bohater to prawsdziwa emanacja PRL-bis,tj. III RP.
Pozdrawiam
rekontra
rapoh
bosa
Knappestoper
biedronka
Pozdrawiam
Godziemba
Pozdrawiam
@Aleksander Ścios
@Aleksander Ścios
ma tak wiele "słąbych" punktów,
może w ostatniej chwili pojawi się czarny koń ??
@Aleksander Ścios
@autor
Wręcz przeciwnie.
Obserwacje z krajów z zawodową armią wskazują raczej na większa powszechnośc modelu preferowanego przez Komorowskiego. Nie mam tu na mysli poprawności (lub nie) analiz kosztów kształcenia czy ewentualnych prób "przekrętu" przez prywatyzacje WATu. Mam na mysli wieloośrodkowośc i zróznicowanie kształcenia i szkolenia zawodowych żołnierzy - chocby w Wielkiej Brytanii.
Z pańskich tekstów wynika (niestety) jasno, że najpierw buduje pan tezę, tezę jak najbardziej anty-POwską, potem zaś wybiórczo ilustruje ją wcale nie tak oczywistymi faktami (czy raczej "faktami"?). Nieładnie.
rekontra
Ponieważ to nie nastąpi, będziemy mieli kryształowego kandydata na prezydenta, a (jak sądzę) również nowego prezydenta RP.
@
Czy posiada Pan może jakieś inne informacje na ten temat? Czy jest prawdziwa czy nie zweryfikować w stanie nie jestem ale spotkałem się z takimi sugestiami w dwóch źródłach poniżej.
- Głównym bohaterem zamieszania, okrzykniętego aferą korupcyjną w MON, był Zbigniew Farmus, którego agenci UOP widowiskowo zatrzymali na promie płynącym do Szwecji. Prawie nic nie mówi się o jego synu, Miłoszu, który wtedy także pracował w MON. Czy wiedział pan, że Miłosz Farmus jest oficerem amerykańskiego wywiadu?
- Zanim Miłosz Farmus podjął pracę w MON, przeszedł procedury sprawdzające i, co więcej, otrzymał od WSI wysokie dopuszczenie do tajemnicy. Jest oczywiste, że zatrudnienie oficera obcego wywiadu, nawet z kraju sojuszniczego, jest rzeczą niedopuszczalną. Gdyby więc informacja na temat Miłosza Farmusa była prawdziwa, oznaczałoby to, że kontrwywiad WSI okazał się w tym przypadku skandalicznie nieudolny.
http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/zniszczyli-mnie-bo-przeszkadzaem-w-interesach_79910.html
– Po zatrzymaniu Farmusa służby specjalne zainteresowały się niby nic nieznaczącym pracownikiem MON Miłoszem Farmusem, synem uwięzionego Zbigniewa. Wkrótce okazało się, że Miłosz wyjechał do USA, gdzie okazał się być oficerem amerykańskiego wywiadu, dziś bodaj w randze pułkownika. Czy nie wiedzieliśmy, że mamy w MON amerykańskiego wywiadowcę?
http://www.nie.com.pl/art19887.htm
Aleksander Ścios
to tym bardziej nie ma sensu niczego ukrywac
bo i tak S24 zginie marnie
bez Aleksandra Sciosa :)
kerimad64
Dopóki w tej sprawie nie pojawi się mocny temat ABW - dopóty służy ona wyłącznie interesom PO, a jej "rozkopywanie" nie ma nic wspólnego z dochodzeniem do prawdy. To wyłącznie gra na potrzeby pospólstwa.
Gdyby chciał Pan szukać prawdziwie interesujących tematów - polecam aferę stoczniową.
Pozdrawiam
obarex
W tekście niczego nie udowadniam i nie zajmuję w sprawie szkolnictwa wojskowego żadnego "stanowiska" - zatem doszukuje się Pan rzeczy nieistniejących.
Przedstawiam jedynie fakty, wypowiedzi, cytaty.
Jeśli ma Pan do nich zastrzeżenia - proszę się nimi podzielić, lub wskazać gdzie tkwi błąd.
Pańskie oceny na temat szkolenia i szkolnictwa wojskowego mnie nie interesują i nie jest to temat wpisu.
trzymilionowy.post
Na zarzuty dotyczące syna Farmusa odpowiedziałbym tak, jak uczynił to Szeremietiew w pierwszym, linkowanym tekście:
" Zanim Miłosz Farmus podjął pracę w MON, przeszedł procedury sprawdzające i, co więcej, otrzymał od WSI wysokie dopuszczenie do tajemnicy. Jest oczywiste, że zatrudnienie oficera obcego wywiadu, nawet z kraju sojuszniczego, jest rzeczą niedopuszczalną. Gdyby więc informacja na temat Miłosza Farmusa była prawdziwa, oznaczałoby to, że kontrwywiad WSI okazał się w tym przypadku skandalicznie nieudolny".
bosa
A jeśli wie - to raczej jest sens ukrywać.
@Aleksander Ścios
natomiast bardzo interesuje mnie, dlaczego podobno patriotyczne siły (a politycznie od SLD do AWS) tak skutecznie demontowały szkolnictwo i szkolenie wojskowe...
@Aleksander Ścios
W kwestii drugiego źródła, to przypominam, że tygodnik NIE piórem Rozenka jako jeden z pierwszych już wiele lat temu bronił ministra Szeremietiewa i wykazywał inwigilację WSI oraz absurdalność aktu oskarżania.
@Aleksander Ścios
nie podoba Ci się Administracja, portal, czytelnicy to nie publikuj i nie wspieraj swoimi bezcennymi wpisami tego wstrętnego S24 po wpływami służb, tej kloaki infiltrowanej przez zakłady RTV, które zaraz po przeczytaniu "niebezpiecznego Ściosa" każą go spuścić do piwnicy, ukryć i zablokować.....przesuwając bezczelnie o kilka miejsc w dół SG.
czy ty nie rozumiesz, że tymi histeriami sam siebie dyskredytujesz?
obarex
@bosa
Parakalein
Po pierwsze - proletariackie "tykanie" proszę zostawić za drzwiami. Na tym blogu ja ustalam formę grzecznościową, a nie przypominam sobie, bym z kimś takim jak Pan był na "ty".
Po wtóre - Pańskie opinie na mój temat i peany w obronie administracji mam w głębokim poważaniu, proszę się zatem nadto nie nadymać.
To szkodliwe dla zdrowia.
Gdzie jakiś ściek płynie, tak dziwnym trafem wypływa głowa drogiego Bronisława
WiW
Pozdrawiam
@autor
Panie Aleksandrze@
Szczególnie teraz. Co musiałoby sie wydarzyć, aby te pytania stały się głosne?
Moze cywilne służby bedą miały jakis cel aby uderzyc w konkurencje?
Pozdrawiam serdecznie
@1maud
pozdrawiam
1maud
Pozdrawiam
@Autor @1Maud
Serdecznie dziękuje za ten tekst.
Sądzę, że ma Pan rację z sojuszem. Stąd juz napisałem dwa posty na temat nowej partii, która rządzi Polską (jestem w trakcie pisania trzeciej, ale czasu mam trochę mało): SOBIES-SOWA-BOND... sobiesiakowo +wsi reprezentowane przez Stow. Sowa + Bond-aryk (ABW).
Oczywistym jest, że Chłopcom już się znudziło zarządzać zza "ściany" i postanowili wreszcie rządzić "bez csilnych idiotów"... stąd w sumie żal mi Donka... tyla lat pracował na swoją przezydenturę... a tu specsłużby kazały nu siedzieć z oku i to cichuko...
Pozdrawiam
@Aleksander Ścios
Pozdrawiam serdecznie
@krzysztofjaw
Pozdrawiam serdecznie
Aleksander Scios
Pozdrawiam serdecznie
Ps. Prosze sie nie przejmowac uszczypliwymi komentarzami typu Parakalein. Niektorym blogerom przewraca sie w glowach gdy dostana jakas nagrode, lub ktos zacytuje ich na forum publicznym.
Aleksander Ścios
Odnoszę wrażenie, że nieszczęsny dorzynacz watah bezlitośnie rzucony na pożarcie Drogiemu Bronisławowi II nie udźwignie trudów burzliwej kampanii. Padnie z wycieńczenia przed metą.
A teraz poważnie: czy nie odnosi Pan wrażenia, że prawybory to nie tylko cyrk dla gawiedzi, wyłuskiwanie ostatnich niesłusznie myślących z PO (no, my ich tu wszystkich mamy na widelcu, drogi kolego B.), ale, - co naprawdę istotne, - sprytny manewr wyprzedzający. Kiedy bowiem zostanie ogłoszone zwycięstwo B II, ludzie pomyślą: toć już przecież po wyborach? Po co jeszcze zgłasza się Lech Kaczyński?
Mam nadzieję, że PiS, który , dzięki Bogu, już oficjalnie wysunął kandydaturę Pana Prezydenta zdaje sobie z tego sprawę i zamiast zajmować się przyszłymi śniegami (vide koalicja) skoncentruje się na sprawnej kampanii swojego kandydata. Przestrzegałabym jednak przed angażowaniem do niej "spin doktorów", z których zwłaszcza jeden nawet z Brukseli zaszkodzić potrafi. Uważam, że należałoby się zwrócić ponownie do niezastąpionych Pań: E.Jakubiak i M. Bochenek. A gdyby zechciały ze swych profesorskich wysokości dołączyć Panie B. Fedyszak-Radziejowska oraz Zyta Gilowska - druga kadencja PEWNA!!!
Czy podziela Pan tę opinię?
Pozdrawiam
krzysztofjaw
Ponieważ pan Tusk jest rozumnym człowiekiem, będzie wiedział jak ma postąpić.
Proszę go nie żałować. Źle nie ma. Jeszcze przed 30 laty taki "nadpalony" polityk mógł skończyć gorzej.
Dziękuję i pozdrawiam
Bialkowski
Pozwolę się jednak nie zgodzić z twierdzeniem, że Komorowski "niczego się nie boi".
Przed dwoma laty, w tekście "Tchórz bez wyboru" poświęciłem tej cesze pana marszałka sporo miejsca.
Napisałem m.in:
"Urząd pozwala tchórzowi być zuchwałym – czego nie należy mylić z męstwem, ani posądzać tchórza o odwagę. To urząd daje tchórzowi poczucie bezkarności, uczy go pogardy dla prawa, państwa i ludzi. Urząd jest fasadą, za którą tchórz skrywa swoje łajdactwa i pospolite świństwa. Tchórzowi to uchodzi, bo choć „ każdy każdemu się żali, Każdy przed każdym się chwali I każdy winę na każdego wali, Tchórzowi tylko wszyscy pokój dali.”
A tchórz - choć jest tylko narzędziem w cudzych rękach – nie chce być tchórzem pospolitym. Tchórz ma niestety ambicje, które czynią go człowiekiem groźnym.
Potrafi uderzyć – byle cudzą ręką, potrafi oczernić – gdy przeciwnik słaby. On wie, że tchórzem, prawdziwym tchórzem jest tylko ten, kto boi się własnych wspomnień. Uzbrojony po zęby w broń każdego tchórza, poznał już wszystkie zakamarki kłamstwa, fałszu i obłudy.
Bułhakow napisał, że "tchórzostwo nie jest jedną z ułomności, ono jest ułomnością najstraszliwszą”. Trzeba uświadomić tchórzowi, kim jest i gdzie jego miejsce. Postawić przed wyborem, oświetlić, wskazać palcem. Uczynić go widocznym. Krzyknąć – Żyj tchórzu!
Na każdego tchórza przychodzi chwila, gdy na odwagę jest za późno. Wówczas - tchórz staje się szlachetną świnią, ale wtedy może być za późno dla nas".
Myślę, że problem przed którym dziś stoimy, polega na tym - czy zdążymy?
Pozdrawiam
Aleksander Scios
To bardzo ciekawe,nie znałam w ogóle tej sprawy.Pytanie ,dlaczego mnie to nie dziwi?
To wszystko przypomina jakiś obłędny dance macabre.Wydaje się,że wszystko zostało już ustalone,zaklepane,marionetka Sikorski tańczy jeszcze,ale niemrawo,a łagodny konserwatysta zmierza spokojnie do finału.Jeśli nic się nie wydarzy,jeśli nie zostaną rzucone na stól bardzo mocne karty ze strony Jarosława Kaczyńskiego,to mamy za prezydenta najgroźniejszego człowieka,jaki działał w IIIRP.
10 lat prezydentury Kwaśniewskiego były już wystarczającą hańbą, a to okazuje się,było dopiero preludium.
Co możemy w tej sytuacji robić? Przekazywać dalej tę wiedzę,którą mamy i chyba tylko czekać na "kłótnię w rodzinie."
Pozdrawiam serdecznie
@Aleksander Ścios
Ta żałość to taki oczywiście żarcik z mojej strony. Tak naprawdę pozostaje mi już nieraz tylko ironia widząc "klasę" naszych politycznych "elit".
Nieprawdopodobne jak przez te 20-lat obniżyliśmy wymagania wobec samych siebie i tych, którzy nas reprezentują.
Zawsze zastanawiając się nad tym zaczyna mi się kłębić w myślach serial "Świat Według Kiepskich". Przecież większość Polaków na początku jego emisji po prostu wstydziła się nawet oglądać to barachło. Byliśmy przyzwyczajeni do inteligentnego dowcipu (w czasach cenzury tylko tak mozna było oficjalnie śmiać się z władzy)... A teraz kipepscy są coll... Tragedia...
I a nasza "klasa polityczna" to taki "Świat Kiepskich"... Żenada...
Pozdrawiam
@Agnieszka Moitrot
Urszula Domyślna
Na temat tzw. prawyborów pisałem już wielokrotnie, że są spektaklem dla gawiedzi, erzacem demokracji,ale jednocześnie - grą w "złego i dobrego gliniarza", w której R. Sikorski ma rolę tego pierwszego. Tym mocniejszym światłem odbija się pan marszałek.
Nie warto tym zaprzątać sobie uwagi.
Nie potrafię ocenić, na ile Pani uwagi dla PiS-u są zasadne, ponieważ nie znam predyspozycji wymienionych pań, ani planów przedwyborczych PiS-u. Gdybym miał proponować kandydatury doradców w tym okresie, radziłbym raczej rozejrzeć się za dobrym znawcą gier i kombinacji tajnych służb, a jeszcze lepiej, - starał pozyskać ludzi mających realny wpływ na to środowisko. Tu bowiem mogą być główni "spin doktorzy" kampanii prezydenckiej.
Pozdrawiam
"KOMOROWSKI CZY POLSKA?"
to panski tekst z 30 sierpnia 2008
minelo poltora roku i Komorowski jest kandydatem na prezydenta ...
Agnieszka Moitrot
Bezwzględnie - możemy (póki) i powinniśmy przekazywać wiedzę na temat postaci Komorowskiego.
Choć jestem przekonany, że media uczynią wszystko, by ten pan został prezydentem RP, możemy dążyć do korekty tego planu, a nawet rezygnacji z niego.
Wiele zależy od konsekwencji i odwagi dziennikarzy, a nawet blogerów. Ważny może być proces sądowy Wojciecha Sumlińskiego i kilka innych wydarzeń.
Póki istnieją szanse na pokrzyżowanie planów Komorowskiego - trzeba je wykorzystywać.
Pozdrawiam
krzysztofjaw
Pozdrawiam
bosa
@panie Aleksandrze
Mam taki pomysł, by pokusić się dla 80% społeczeństwa
o pokazanie drzewa genealogicznego Platformy Obywatelskiej od założycieli poprzez ich powiązania z WSI i ciemne interesy.
Pozdrawiam
Aleksander Ścios
W sprawie doradców: czy jest możliwe, aby ktoś mający wpływ na środowisko służb, zechciał wspomagać kampanię Lecha Kaczyńskiego?
Jeśli zaś chodzi o znawców gier operacyjnych - to takich przecież w PiS nie brakuje? A spoza PiS ...:)
Pozdrawiam
PHK1
http://cogito.salon24.pl/77724,polityczna-agentura-wplywu-4-partia-interesu
http://cogito.salon24.pl/77725,polityczna-agentura-wplywu-5-w-sluzbie-iii-rp
Informacja, że za powstaniem PO stali ludzie Departamentu I MSW budziła wówczas spore niedowierzanie. Jeszcze większe - o związkach Donalda Tuska i KLD z ludźmi WSW.
Myślę, że w tej reakcji niewiele się zmieniło.
Pozdrawiam
Aleksander Ścios
latwo nie bedzie ale przezyje i to :)
Aleksander Scios
Panie Aleksandrze,
"żelazny kanclerz" rzeczywiście tylko w cudzysłowie.Tusk bowie będzie tylko pudlem i pachołkiem Anieli.
Na nic więcej mu nie pozwolą.
Urszula Domyślna
Ludzie ze środowiska służb potrafią sporo przewidzieć, a jeszcze lepiej "kalkulować".
Jeśli na skutek tej rachuby, ktoś doszedłby do wniosku, że opłaca się postawić na PiS (czy prezydenta Kaczyńskiego) - nie jest wykluczone, że takich ludzi można pozyskać.
W samej partii, (lub jej otoczeniu) jest oczywiście kilku polityków mogących doradzić w tych kwestiach. Problem w tym, czy decydenci PiS-u zechcą z nich skorzystać.
Pozdrawiam
Agnieszka Moitrot
Podobnie - jak wszyscy pozostali "chłopcy z ferajny". Póki nie spadną maski.
Aleksander Ścios
Mówię o decydentach rzecz jasna.
Aleksander Ścios
Pewne,ze pominie to milczeniem pirat z dziada pradziada!Jaki dziad taki i wnuczek!
Ale niech mi Pan powie,czemu nikt wczesniej nic w tej sprawie nie uczynil?Bo podejrzewam,ze dzis to jest juz za pozno!?A moze sie myle?Ale czemu PiS nic w tej sprawie nie uczynil jak byl przy wladzy??!
Urszula Domyślna
Wówczas - potrafią "zagrać" się na śmierć.
Aleksander Ścios
panie Aleksandrze
@Aleksander Ścios
Krótko,
uważam, że nie jest Pan faktycznym autorem merytorycznym ani jednego wpisu na tym Blogu. Jest Pan przekaźnikiem / edytorem, do którego obowiązków należy otrzymane treści i informacje ubrać w cywilne szaty, "sprzedać" i dbać o ich nośność. Posługuje się Pan zbyt prostackimi manipulacjami, jest zbyt histeryczny i nadęty aby być prawdziwym autorem.
Szkodzi Pan jednym słowem i dostawca treści powinien zrewidować skład zespołu "Aleksander Ścios", bo niweczy Pan jego wysiłek.
Tak po mojemu, to powinien to zrobić dawno temu, kiedy administracja przyłapała Pana na tym, że "intrygujące IP", które niby wg Pana sterowało wykluczaniem tekstów "Aleksandra Ściosa", okazało się mało intrygującym IP zakładu RTV. No bo jak to wygląda, człowiek, który opisuje bardzo złożone "układanki" i odkrywa drugie, a nawet trzecie dno wielu spraw nagle dostaje obsesji na punkcie IP zakładu RTV, nazywając je "intrygującym"...
Bronić administracji??? Przed kim niby??? Tu trzeba chronić treść / informacje przed jej szkodliwym dysponentem.
Na koniec mała, życzliwa, uwaga techniczna (może dotrze do kierownika projektu) - zbyt rozbudowane źródła chyba są przeciwskuteczne...
Komentarz pozostanie, czy będzie się Pan go obawiał i pod jakimś "nadętym pretekstem" wykasuje?
Errata
Sprawa Borowiaka nie znajduje się w Raporcie, ale jest ściśle związana z rozdziałem 10.
Urszula Domyślna
Agnieszka Moitrot
Parakalein
Przed kilkoma miesiącami pod wpisem Ludwika Dorna "Blogerska grupa śledcza - propozycja" pozostawiłem komentarz, w którym napisałem m.in:
"Jak już napisałem we wcześniejszej korespondencji, tekstów analitycznych Pana Parakaleina (zasługujących na uwagę) nie znam żadnych, a komentarze tego blogera – w mojej ocenie - nie wnoszą treści merytorycznych."
http://ludwikdorn.salon24.pl/134105,blogerska-grupa-sledcza-propozycja#comment_1847270
Czy to nie od tego czasu, ma Pan problemy zdrowotne ze Ściosem?
Proszę mi więcej nie zaśmiecać bloga i leczyć swoje kompleksy w inny sposób.
Żegnam.
Panie Aleksandrze,
@ autor
Wszystkie ( no, może jednak nie wszystkie) te sprawy są przecież znane z odtajnionej części raportu.
Nie uważam Tuska za szczyt intelektu, uważam go za marnego blagiera, ale nie sądzę, żeby nie przeczytał, co było do przeczytania - z prostej ciekawości.Człek jest wszak czytający,jak słychać.
Tym bardziej zastanawiam się, jaki jest przewrotny cel tej gry w prawybory, w której napuszcza się bohatera akcji "Szpak" na - było, nie było - "zleceniodawcę" i na odwrót.
Wydawało mi się, że myślenie idzie mi gładko, ale zaczynam mieć watpliwości.
Nic z tego nie rozumiem. Zacięło mi się.
Pozdrawiam
@Aleksander Ścios
To nawet nie pudło, to pudełko. Nawet nie jestem zdziwiony, bo to tylko potwierdza mój poprzedni komentarz w sposób genialny wręcz. Nie jest Pan zdolny do napisania notki odkrywającej cokolwiek, bo nie widzi Pan dalej niż koniec własnego nosa.
Więcej, paradoksalnie przywołanie sprawy BGŚ mówi więcej o Panu niż o mnie i stawia Pana odmowę wzięcia w niej udziału w nieco innym świetle.... znów nieciekawym dla Pana.
Zmykam, przekazując pozdrowienia dla właściwego "Aleksandra", kimkolwiek on jest, wraz z życzeniami bardziej rozgarniętych współpracowników.
Aleksander Ścios
Jak to kilkaset lat temu orzekł Henryk IV? "Paryż wart jest mszy"?.
A tu wyłącznie o doczesne rzeczy chodzi :)
PS. I jeszcze prośba. Czy może Pan obiecać, że jeśli kiedyś przydarzy mi się napisać coś równie, hmm, niedorzecznego jak Panu z 22:17 WYKASUJE Pan moją notkę?
Agnieszka Moitrot
Aleksander Scios
Pozdrawiam raz jeszcze
Ps. Teraz wszystko jasne z tym dornowym celebryta. Ciekawe czy juz przewodniczy blogerskiej komisji sledczej?
mona
Jest za to wyrok sądowy, potwierdzający bezprawność decyzji Komorowskiego o zwolnieniu urzędnika.
W sprawie "prawyborów", rozmawialiśmy już tu z Panią Urszulą i nie sądzę, by trzeba było poświęcać jej wiele uwagi.
Pozdrawiam
Urszula Domyślna
Chyba to nie na serio?
Gdyby PiS takie gwarancje dał,to równie dobrze mógłby już dzisiaj zawrzeć koalicję z SLD.Gwarancje były przy okrąglaku.Efekty są opłakane.
Pozdrawiam serdecznie
Parakalein
Urszula Domyślna
Nie wiem zresztą, czy dywagacje o takim "targu" nie stanowią czystej fikcji.
Obiecuję, że gdyby udało się Pani wymyślić coś równie "odkrywczego" - pozostawię tekst, by bawił czytelników. Może to okrutne, ale ludziom odwiedzającym mój blog, również należy się jakaś rozrywka:)
Pozdrawiam
Aleksander Ścios
@Parakalein
@Aleksander Ścios
Cóż to za dzień?! U Pana Warzechy o cipce - to na dnia powitanie, a u Pana o kutasku - to zaś na dnia pożegnanie.
Było by może i śmieszne, gdyby było zapowiedzią jakiegoś happeningu, ale tak niestety nie jest. To program dla Polski na wiele lat.
Zgroza!
Pozdrawiam,
Bialkowski
Sprawy te dotyczą wszak "konserwatysty" i człowieka z "piękną kartą opozycyjną".
Dziękuję za odwiedziny i również pozdrawiam.
Urszula Domyślna
nordus
Ten "program dla Polski", możemy jeszcze zastopować. Warto spróbować.
Pozdrawiam
Aleksander Ścios
Urszula Domyślna
@trzymilionowy.post
Mój dobry znajomy był ostatnio w Toronto. Natknął się tam na Miłosza Farmusa. Miłosz po powrocie z Polski zrobił doktorat, pracuje jako wykładowca na jakieś uczelni, mieszka w Kanadzie. Byłby to więc agent CIA (pułkownik!)zainstalowany w Kanadzie, żeby teraz śledzić Kaandyjczyków? Ten Miłosz F. to jakiś nowy Indiana Jones, poszukiwacz "zagubionej arki"?
Mam wrażenie, że ktoś nam puszcza niemiłe zapachy.
@Aleksander Ścios
Zawsze je znajduję :)
Panie Aleksandrze
Czy taka osoba może być Prezydentem RP ??? Ti byłby skandal,że B.Komorowski faktycznie patronuje reaktywacji WSI i swoich kompanów
box2008
Pozdrawiam
WiW
Niestety - od chwili afery marszałkowej, ta postać "jaśnieje" na firmamencie życia politycznego i nic nie wskazuje, by to miało się zmienić.
Sądzę zatem, że za 2-3 miesiące będziemy świadkami niebywałej (nawet jak na warunki IIIRP) kampanii propagandowej i gier obliczonych na wypromowanie Komorowskiego.
Sądzę, że dla spraw polskich wybór tego człowieka na prezydenta RP byłby autentyczną katastrofą i nie ma w tej chwili rzeczy ważniejszych.
Dziękuję i pozdrawiam
Kazek39
Pomijając już charakter kontaktów z WSI - proszę sobie wyobrazić, w realiach autentycznej demokracji, by polityk, będący w tak bliskich związkach z ludźmi służb specjalnych, zlikwidowanych przez państwo pełnił nadal swoje obowiązki.
All
http://www.pis.org.pl/article.php?id=16940
Pozdrawiam,
WiW
Nie trzeba jednak poddawać się zniechęceniu rozmiarami kampanii medialnej, a cierpliwie i konsekwentnie próbować przedrzeć się z informacjami o Komorowskim.
Pozdrawiam
Aleksander Ścios
http://www.rp.pl/artykul/445284_Nadmiar_zasad_bywa_szkodliwy.html
"Nie mam żadnych powodów, żeby nie głosować na Komorowskiego. Przecież przez jakiś czas był związany ze środowiskiem konserwatywnym."
!!!!
@ autor
Żona Zdradka ma kolegów ;-)